poniedziałek, 7 lipca 2014

terapia? Ciao! Adio, narta...

Kiedys Wam mówiłam, że W Mojej skręconej głowie urodził się projekt "BB społecznie" czy coś w tym guście, jak chodzi o nazwę. Chciałam zorganizować sth like "MamaCafe na wsi",ale społeczną inicjatywą miało to być, nie wyszło. LIFE is Brutal ponoć. Trze żyć dalej...

--------------------------------------------------------



 Terapia-  blogowanie, wróć, pisanie bloga miało być dla Mnie terapią, zastępstwem , namiastką 'przyjaźni', miejscem do 'wygadania się'..
Terapią jest, jak najbardziej... pomogło mi w kilku tematach :)
Fajnie było móc wygadać się jak do Madzi, że to mi się podoba, a tamto nie..., że kupiłam znowu torebkę..., że buty, że Tata Z. wpienił mnie po same uszy, do granic wytrzymałości...że Świata nie rozumiem...że "kijem Wisły" nie zawrócę...

zterapeutyzowałam się tak, że Wiem, że dziś, teraz właśnie, mówię Wam Dziękuję, że z Nami byliście :). Że to bardzo , bardzo miłe co usłyszałam, co przeczytałam na temat BB :) bardzo Mnie to mobilizowało, cieszyło jak jasna cholera( bo Ktoś mnie uznawał, doceniał, no czasem to i łezką się w oczku kręciła), łaskotało za uszkiem :), że podobało się po prostu...no w szoku byłam nie raz , nie dwa, jak Ludek/Ludka mi same pochlebstwa sypała, miłe to jak cholera! :)Ale...

Ale ta 'terapia' dla mnie na dłuższą metę, jak się okazuje, męcząca jest- w tym sensie, że muszę kombinować z czasem, wybierać spać czy pisać, bo popisuję po nocach Kochani...
 NIe oznacza to, że przestaję pisać, noł, noł ...będę pisać tradycyjnie- zeszyt, pióro, kłódka.... bo  lubię kurde pisać ;), no i  będę mogła gryzmolić wtedy , kiedy będę miała czas i ochotę. Bez spinki,że dawno nic nie publikowałam, że "zapomną o Mnie ;)"
No i dotarło do mnie też, że kompletną sierotą jestem, jak chodzi o fotografowanie Kurdupla i takie blogotwórcze rzeczy.

I kwestia prywatności wreszcie. 
Dla Niektórych most important! Wszakże Jednakże Dlategóż Poniewóż Obarczać Was  Swoimi od czapy albo iście z kiepskiego filmu ściągniętymi problemami nie będę. Każdy ma swoje 4-ry ściany, tak ;) ? I myślę, że Nasze 4-ry ściany są na tyle pojemne, że Moje gorzkie żale pomieszczą z palcem w nosie;)...

Dlategóż  tutejszym niniejszym  NAJUPRZEJMIEJ DZIĘKUJĘ SZANOWNYM CZYTACZOM ZA POZYTYWY PŁYNĄCE Z WASZEJ STRONY, ZA WSPARCIE, ZA WSZYSTKIE DOBRE SŁOWA, ZA TO, ŻE BYLIŚCIE Z NAMI......
Trzymajcie się Kochani!!!!! 

Samych Dobrych Chwil Wam Życzymy, sukcesów! 
W byciu Rodzicem- tym prawdziwym, nie jakimś wychuchanym, nadmuchanym, że słodko jest i zajebiście, brud sam się sprząta a Dzieci to sama słodycz i grzeczne i piękne i mądre są i ach i ech i łoJezuuu....
Bądźcie Sobą! Weseli, smutni, zdenerwowani, szczęśliwi, bądźcie takimi rodzicami jak czujecie... co ja pierdzielę- bądźcie szczerzy!
 Żeby Dziecko czuło Was- że teraz to mama zła, bo wsadziłam paluch w Jej(mamy) zupełnie nową szminkę i wydrapałam ją z pojemniczka....a teraz to tata cieszy się jak głupek, że umiem kopnąć piłkę, tylko troszkę marudzi, bo trafiłam w Jego autko...



Moja Córka codziennie uczy mnie bycia tym Rodzicem z krwi i kości, tym odpornym na wrzaski, szantaże z salwami płaczu i tarzaniem się na ulicy z żalu, że nie wezmę Jej na ręce... ale też Tym, który jest antidotum na stłuczone kolano i "tyty"(kuku) w paluszek.
Tym, który Kocha nie "za"  a 'pomimo'.... bo pomimo,że spałam 4 godziny, a Zuza w nocy spała niespokojnie i cały dzień wisiała na mnie długo, długo i płatki rozsypała po całym salonie, tak, że mało zębów nie zgubiłam jak się pośliznęłam i próbujemy z pieluchą "papa" , ale na razie same porażki a siuśki Z.sygnalizuje tylko tupiąc nogą w nichże i  mówiąc "O.Oł"... to Kocham Ją i Już!!!!
 I jeszcze uczy Mnie pracy nad sobą. doskonalenia się. A każda Jej smutna mina, po tym jak nakrzyczałam albo zamiast wspólnej zabawy włączyłam bajkę powoduje Moje wyrzuty sumienia i motywuje do...pracy nad Sobą... :)
Kocham Ją najbardziej na Świecie, tak jak Wy Kochacie Swoje Szkraby! 

Jest Moją Malutką Kochaną Córeczką- ZAWSZE NIĄ BĘDZIE!!!!! 

Uciekam stąd, z wirtuum, do rzeczywistości...bo tam to dopiero czeka mnie przygoda ;)

Buźki Kochani!!! prosto z oka cyklonu, czyli zasypanej kuchni wszystkim co tylko Dziewczę Moje dało radę wyjąc z szuflady i rozsypać na podłogę...
:)



 

środa, 2 lipca 2014

Rękoloving

O tym,że Matka w rękodziele zakochana od czubka głowy po same pięty, wiadomo nie od wczoraj.  O tym,że fiś nie kończy się na podziwianiu, konto Matki wie nie od roku...
o ja pierdziu! To w lata idzie....
 Ale co robić? Jeśli jest tyle pięknych, cudownych, ręką, sercem i nieograniczoną wyobraźnią ludzką tworzonych cudowności w Tej Naszej Ojczyźnie kochanej i w tych wakacyjnych zagramanicach też. Cudowności, którymi Matka otaczać się by chciała, że ojeej. Mogłabym tylko rękodziełem, samym rękodziełem otaczać siebie i rodzinę( może nie koniecznie rodzina Moja w postaci Taty Z. pała podobnym uczuciem do rękodzieła, ale kij tam). Tyle 'tworków' rękodzielniczych woła "kup mnie! kup mnie! tu jesteem, czeekam na Ciebie...Magdaa...no;- nie waham się stwierdzić, że rękodzielniczego zajoba mam...  Kocham wszystkie twory: Od serwetek przez  kapciochy, odzież dziecięcą, starodupową też, zabawki, dekoracje domowe, meble, oj, ooooj, dluuugo bym mogła Wymieniać....
A wiecie co mnie tak w tym Hand madeowym fisiu kreci?
Przede wszystkim to, że  rękodzieło to nie jest produkcja taśmowa, tu każdy produkt jest inny, choćby o przeszycie, o jedno maźnięcie pędzlem, ale inny. I o to chodzi. W końcu robiony rękami. Nie ma mowy, żeby trafił się drugi produkt 'toćka w toćkę' jak ten Nasz, no nie da rady, bo nie i już!  I to właśnie jest piękne w rękodziele!!! Z rzeczami z sieciówki masz tak, że idziesz ulicą i nagle patrzysz a 'tamten babiszon' ma Twoją apaszkę albo sukienkę albo, albo buty( oooj, buty od szewca- Matki Święty Graal...) Z 'tworkami' handMade Masz tak, że innej dziewczyny w tej czerwonej sukience nie spotkasz, bo nie! hihihihihhhhh :D

Tworki ukochane Matki, są produkowane przez ludka, z którym Możesz pogadać, ustalić jaki kolor, jaki rozmiar, jaka faktura, smak , zapach- no nie no, tu żart :p,  ile hajsu chcesz- możesz wydać, no dla Mnie szał!


Moi Mili Parafianie,

dziś przedstawię Wam kilka Naszych rękodzielniczych tworko-hitów.
To są rzeczy, które kupiłam Ja, za pieniążki Nasze własne prywatne. 
Nosimy je, otaczamy się nimi My albo Nasi Znajomi. Nie ma mowy o sponsoringu posta, jedynie to, że piszę go po raz drugi, bo mi wcięło poprzedni wpis i cholera mnie brała i wszystkie towarzyszące wqrwowi uczucia też...
Po prostu uwielbiam 'je'(tworki) po uszy i chciałam  podzielić się z Wami, jak Matka-Matce. Wsio.

No to lecim!


Nasz tworek- hit nr 1.

to niesłychanie subtelne koronki połączone z uroczymi tasiemkami i obszyte filcem, żeby nie drażniło małej główki- czyli opaseczki i spineczki stworzone ręcznie, dosłownie ręcznie przez przesympatyczną, młodą dziewoję zwaną w wirtuum Wyśniona Kraina, czyli Kingę. Kingusia jest tak miłą osobą, że Sami zaraz oszalejecie na Jej punkcie!  Bo Uwaga! Kinga jest... khm, khm: 
Panią MGR Matematyki! Szał, cooo??? :)  Matematyczka i artystyczna dusza w jednym- no dla Mnie Bomba! Kupiła Mnie :) 

Wyśniona Kraina stworzyła dla Nas, właściwie dla Zuzki spineczki i opaskę i kurcacki na koszyk wielkanocny i jak już ochłonie poświeżej obronie MGR-ki to machnie nam zakładkę 'tatolegijną', może chłopina będzie chętniej czytał ;)
 Jak już pisałam takie ozdóbki są bardzo delikatne dla czupryny Naszej Młodej Damy. Aha, no i co dla mnie molto ważne, nie ma tam żadnych popierdółek z guzikami(na które mam alergię od czasów dzieciństwa) i innymi plastikowymi wstawkami.
Wyśniona Kraina wszystko tworzy ręcznie! Ręcznie, ręcznie i jeszcze raz ręcznie! A tworzy całkiem nie mało, wachlarz Jej możliwości jest bardzo szeroki. Tworzy  subtelne, skromne w dodatkach( mniam), eleganckie ozdoby do włosów dla małych Dam :) pięknie skomponowane z gustownej koronki i uroczych tasiemek.
To czypryna Zuu, ale oczywiście musiała się poruszyć, więc ...eeech

organizer na ozdoby włosowe (kiedyś będzie Mój, Nasz :) )Broszki, kto sie oprze Śwince Peppie?, breloki 4 boys, zakładki, baaa, nawet koszulke ręcznie wymalowała 
... no ode Mnie szacun pełna gębą!!!
Wyśniona Kraina jak na Matematyczkę przystało każdy produkt tworzy precyzyjnie. Mierzy, ustala, dopytuje...Efekt jest na prawdę przyjemny :) Zuza nie zauważa, że upinam Jej czochry, a i Moja głowa też czasem odziewa się w te spinki :). 
no i "wyginam śmiało ciało..."
Wyśnioną Krainę Możecie poglądać tu :KLIK

Tworkowy hit nr 2:

Szukałam czegoś na zajęcie Zuzi w samolocie, a wiadomo nie z każdym dzieckiem lot mija łatwo i przyjemnie, więc szukałam czegoś zajmującego, w miarę małego... Fartem wyszło, że znalazłam  zestaw stworzony przez Panią Kasię z " Bez Podszewki", zapytałam "ile kosztuje". Nie będę kłamać, jeśli powiem, że cena zwaliła mnie z nóg. Ale Pani Kasia jest tak sympatyczna, że "nie umie odmawiać" i ustaliłyśmy, że uszyje mi takie cudo za 45zł.
 I uszyła, na 3-4 dni przed odlotem, więc po za kolejnością jakby hihihhi :)
Nasz hit, to zestaw podróżny kształtów, który składa się z  filcowych kształtów :) i teczuszki- torebusi filcowej też.


Nasz zestaw po rozłożeniu teczki ma rozmiar A4, mamy stado kolorowych kółek, kwadratów, trójkątów, prostokątów, wszystkie od największego do najmniejszego,https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn2/v/t34.0-12/10318554_1432506547007001_1270456892_n.jpg?oh=39c1cf508212f1c35c2b1e67fa87229b&oe=53B5B3E1&__gda__=1404394062_a160063e79551966beb0013c535c71dd można układać piramidki, bo 'kształty' od d. strony mają rzepy. 
Przydały się Nam bardzo, bardzo.
Zuzanka z zawzięciem układała, rozkładała 'kształty' w trakcie Naszej rozmowy z rezydentkami, więc w spokoju mogliśmy wysłuchać '  co, kto, gdzie i z kim targować' a Z.dalej układała...
Kształty przydały się także jak Tata Z. zagadał się z nowym Wujkiem Marcinem, a na placyk pójść nie mogłyśmy, bo piasek był gorący w cholerę, więc Małe układało kształty i rozkładało kształty po ziemii i nawet po filarach... Szanowne Kształty przydały się również wakacyjnej koleżance Z. Nikolce, w restauracji np. albo w trakcie wycieczki. Dzięki Nikolce wiemy, że to takie okrągłe, to ne koło, tylko 'kapisia'... aaach słodka niunia :)
 Pani Kasia tworzy prześliczne filcowe twory, np. torebki ( ta z żabą-hmm umarłam...kiedyś będzie Moja, Jakem matka Mojej Córki :) ), organizery samochodowe dla Kurdupli, domki, no mmmm... jest tego nie mało. Dogadać się z Panią Kasią, można, jak Ja się dogadałam, Każdy się dogada :)
 Tworki "Bez Podszewki" Możecie podziwiać tu: KLIK
Serdecznie zapraszam, warto!

Nasz tworko hit nr 3.:

Szukałam czegoś na Dzień Dziecka. No i... Na pewnym portalu społecznościowym, na pewnej stronie znalazłam pewną Panią "Martinę Rękodzieło", która tworzy pewne kolczyki(9,99zł) :), akurat 'przed chwilką' znajome Dziewczynki przekuły sobie uszy(znaczy nie same, Pani Przekuwaczka przekuła, tak ;)), więc myślę "mam".
 Kupiłam: Myszkę Minnie, Hello Kitty, Kopciuszka i z napisem "Pati" (bo to dla nastolatki, to wiadomo, że z Minnie, to już obciach, niee...). Kolczyki ładne, jak od jubilera niemal, sama miałam ochotę tę Myszkę włożyć...
Z Moich informacji wynika, że Myszka i "Pati" robią  Dziki Szał w Przedszkolu i w Szkole, a reszt czeka na "zagojenie uszu" :).
Aha, Pani Martyna tworzy też kolczyki sutaszne kolczyki bransoletki, bardzo ładne bransoletki, wiem też, że nie tylko Mnie się podobają ;).
Kobieta przesympatyczna, na prawdę! Pomogła mi w wyborze no i podrzucała kolejne pomysły :) 
 Martina rękodzieło tu:KLIK 

No i hit, który wiedziałam, że będzie hitem, jeszcze zanim zobaczyłam i pomacałam...

właśnie przed chwilką odebrane, w strugach deszczu, przy akompaniamencie szczekających psów, które obudziły Zuzę, więc khę...
Nasze torrebeczki, dla Matki i dla Zuzeczki hihiihh :D
też marudziłam jak cholera, 3 razy zamówienie zmieniałam, "Agnieszka Gu" niesamowicie cierpliwa....trza to przyznać, ale wreszcie się udało :).
 Na razie mamy tylko podobne 'bagi', ale w przyszłości(na Matkowe urodziny , a co :p) nabędziemy wersję Maxi i Mini tego samego modelu :). Są przepiekne! Są oryginalne, nikt nie ma takich, wiem to i już ! Ta Matkowa, koszt 36zł,jest jeansowo-ortalionowa,z kwiatkową 'kukartkom' ;) cholernie pojemna, już zapakowałam 6 pieluch, pojemnik z chusteczkami, pojemnik z chrupkami, kosmetyczkę, bidon i książeczkę zdrowia...w końcu to torba kobiety przez duże T :), trochę mi brakuje kontrastowego, jasnego wnętrza, żeby każdy klamot możnabyło szybko znaleźć, ale to nadrobimy przy nast.okazji :) a Zuzowa, 20zł jest poręczna dla Z., chodzi z nią już i wszędzie za sobą ciągnie :) zapakowała mydło...to różane,( z tego posta, który zaginął :/) kto przeczytał, ten wie o co caman...
 torrebuśki do obejrzenia tu:KLIK
 


 grymasiłam, zmieniałam, mieszałam- jak to Ja - a Dziewczyny i tak były dla Mnie milutkie jakbym Królową Angielską była conajmniej :)... no szał!!!

Jak tu nie Kochać Hand Madów ;) ? No jak??? Ja wpadłam po uszy, po samiuśkie trąbki eustachiusza :p




Korzystałam ze zdjęć własnych i dzięki uprzejmości Dziewczyn wymienionych w tekście z ich archiwów.

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Dady's day

Taki troszku last minute dzień ojca... Bo Ojciec Z. z Matką Z. aktualnie obecnie od piątku jest na ścieżce wojennej. I Matka Z. chciała na kopniaku w d. Prezenty zakończyć,ale Sąsiedzi zawstydzili Matkę Z. Szkraby laurki stworzyły i przepiekne bukiety kwietne też i Tacy podekscytowani byli,że dla Tatusiów, że Sami robili,że Tata zaraz przyjedzie,że trzeba być w pogotowiu...aż taka rzeczywiście 'ojcodniowa' atmosfera biła i w powietrzu unosiła się i płuca me i sumienie drażniła. że pomyślałam,że też bym tak chciała...żeby w Z.taki 'nawyk' laurek wyrobić,że Nasze 'spindolone relacje' to Nasze relacje, Matki Z.i Tatki Z.,że Ich relacje są nienaruszone i niezmiennie pozytywnie kochane i że nie mam prawa Swoją awersją ( chwilową) do Taty Z.mieszać i psuć Im tych relacji... i żeby mimo 'cichych dni' Jemu było miło... eeech.
Żem postanowiła "Zuzka! Na biegu do domu, laurę machniemy"( pomysł nagle puknął mnie w czolo, że wiem co machniemy,nie wiem skąd się wziął,ale się wział).
I kurczę na prawdę dałyśmy radę zdążyć w 45 minut ;).
Ale to dlategóż,że superaśność Mojego pomysłu polegała na ukochanej mojej prostocie w formie, nieskomplikowane toto i szybkie przede wszystkim, no i frajda dla Kurdupla,że robi suprice dla Tati i że papra sięw farbach i ojeeej i aaach.
Tadaaam : 
 Potrzebne będą: 
Kartka papieru,u Nas techniczny wynalazłam z czasów Gimnazjum,więc khm sentyment...
Mata,stół,folia- coś na czym 'rozłożymy' Małego Artystę :)
Farbka czerwona i czarna
Pędzelki
Rączki Dzieciorka

Wykonanie:
Rozkładasz matę,folię,gazety,.Kładziesz kartkę,smarujesz obficie Małe dłonie czerwoną farbą i 'stemplujesz'nimi kartkę. Ssprawdzasz jak wyszło. Jeśli jest ok.zabierasz do  wyschnięcia dzieło,a MiniMalarz tworzy dalej. Z.malowała sobie paznokcie u nóg,potem stopy i matę... :/ .
w tym czasie czarną farbą dorabiasz napis.M
Miy stworzyłyśmy serducho z rączek Zuzi. Wyszło jak wyszło,ale Tata Z.był uradowany po pachy. Serio,nie udawał.podobało Mu się,aź się łza zakręciła na Mej rzęsie, ale przecież nie pokażę Mu chwili slabości,to się odwróciłam wzięłam :pPrzepis Na last minut nr 2 to mega szybkie ciasto jogurtowE. Po upieczeniu Nasze wygląda tak:
 a tu proszszsz, kontrola jakości wg Zuu

 
--------------------------------------------------------


"Snuj się snuj bajeczko..."

O " Kocie w butach",o "Czerwonym Kapturku",o " Kopciuszku" i o "Jasiu i Małgosi" . Klasyka Nasz Polska. Czyli "Bajki Samograjki" J.Brzechwy wyd.  Siedmiogród.

ilustracje są jak widać,nawet ładne. Bajki Znane z dzieciństwa miło sobie przypomnieć,tylko  Mój problem tkwi w tym,że jest tu część śpiewana....a za cholerę melodii nie znam,więc kiszka. I Zuza ma wersję w peł i czytaną :).

środa, 18 czerwca 2014

Czecze świr



Jest taka Kraina, której wrota przekraczając odczuwamy 1500 doznań naraz, a każdy kolejny 'krok' przyprawia Nas o orgazm podniebienia i mizianie za uchem. Kraina rozkoszy, pieszcząca zmysły, kraina relaksu, zapomnienia się, kraina tylko dla Nas. Ja Matka, nie potrzebuję "chwili z książką na ławce w parku", aby przenieś się do niej.
Moja Córka nie potrzebuje świątecznej atmosfery, by rozpływać się na jej łonie.

Są chwile MOJE- kiedy Zuza śpi...

Są Chwile NASZE- kiedy z szaleńczą rozkoszą rozpływamy się nad 1-ym małym...

Są chwile Z.-kiedy jest gościnnie ;) ...

To są TE CHWILE...Te, kiedy nie istnieje dla Nas nic innego... kiedy jesteśmy TYLKO MY i ONA...i nic, nic więcej nie jest ważne....ani odkurzanie- chociaż powinnam, bo już chrząka pod kapciem, ani pisanie- bo dawno nie było(za co Wielkie I'm Sorry!), ani pielenie, sadzenie, gotowanie, przebranie Z, bo wytytłana po koniuszek nosa, ani czytanie- chociaż Małe książeczkę przyniosło i woła 'tyta'(czytaj znaczy), ani bajka w tv-bo żeby Z nie widziała,że Matka....ale widzi kurna jego, chyba piątym okiem Kurduplowa widzi, więc leci i bajka już passe...


Dlaczego tak mamy?


Może dlatego, że Ta Nasza Rozkosz sprawiająca, że przy tym '1-ym małym' odlatujemy aż pod same niebo, ba, dotykamy go wręcz(tego nieba), miziamy je...a właściwie to ono(to niebo) mizia Nas, rozpieszcza, głaszcze, delikatnie, ciiiichu-t-k-o, powoooli, ostrożnie, żeby nie za szybko....potem "CHWILO TRWAAAAJ!!!"


Ta Nasza Rozkosz ma 'śmoc'  cudowną, uśnieżającą ból (bo które Kurduplaste nie przestaje przy niej płakać?...), kojącą zranione serce( bo która z Nas nie sięgała po nią w chwilach smutku?...), ma moc relaksującą że aaaaaaaach....w moim, rzecz jasna , przypadku na 15000% działa.

Ta Nasza Rozkosz ma tyle nazw i smaków, ile ludków chodzi po Mateczce Naszej Ziemii...

Ta NAsza Rozkosz taką moc, że choć jestem najedzona jak Smok Wawelski po pożarciu owieczek, to choć o niej wspomnę myślami, czy piszę właśnie, to serce znacznie przyspiesza, ciśnienie podnosi się...
i Chcę! CHCĘ znów mieć!, posiąść, żeby była tylko dla Mnie!



---------------------------------przerwa na spacer do szafki----------------------------------------------










Jest!
Jest przeMOja!(Z śpi hihihih :) )Jest mistycyzm.... swoisty czar... Bierzesz do ust, jest trochę twarda, delikatnie odgryzasz kawałek, po chwili rozpływa się po jamie gębowej, muska podniebienie, gładzi, zaczepia kubki smakowe a Twój Mózg doznaje rozkoszy...zapamiętuje się w tej chwili, zapisuje każdąnutkę przyjemności, każdy gorzkawy przecinek i każdą słodką kropkę...i woła 'jeszcze, jeszcze' odgryzasz kolejny kawałek, i kolejny i kolejny...otwierasz oczy, jesteś w bąbelkowym raju, szukasz kolejnego kawałka, lecz niestety the end- pokazuje Ci się puste opakowanie....




Ma niezliczoną ilość faktur, odmian, smaków. Tak proszę Państwa przesmaczna jest i już!
Może być płynna z melisą- to uspokaja takiego jednego choleryka ;), może kremowa, może w kawałku z dodatkami orzechów, owoców, przypraw?
Czekoolaaaaadaaaaaa, to o niej mowa :D to ona daje Nam te 1000 doznań i to dzięki niej tańczymy na chmurce :) to na nią Moja Córka woła "czecze" :)


i na prawdę każą ranę i siniora Zuzki zaleczy :). Taka sytuacja: Z płacze, bo paluch przycięła w szafce- po co go tam pchała? i szlocha 'tyty'(że kuku czytaj), nie działa tulenie, całowanie w 'tyty' książeczka, czy bajka są fee, ale gdy panie hasło ' a czecze chcesz?' 
 Na ryjku maluje się uśmiech a o urazie Małe zapomina... no czad! Jasne, że nie jest tak, że zjadamy czecze everyday, no!no! Toż to by na swojej magiczności straciło... zniknęła by bajkowość, zabrakło by czarów....
To celebracja, coś mistycznego, nie można przesadzać z ilością, bo spowszednieje, a tego My nie chcemy! noł, noł!




Taka Ja, w 'te' dni zwane przez męska część ludzkości 'trudnymi'(- hipokryci....) mam szał, azymut sam ustawia się na tą 1.szafkę...potrafie wtedy zjeść 1-1,5 tabliczki czekolady- bez kitu, tak mam i amen.

Moja Córka ma tak,że to co powyżej o siniorach, a jak jesteśmy w gościach to szturm przypuszcza na 'czecze'...utapla sie od najmniejszego palca u nogi po nochal, uszy a czasem to i włosy swoją dawkę 'czecze' dostaną...ale co ja mogę, przecież "nie zabiorę Dziecku dzieciństwa" :), to Jej "rozkosz smaku"....zje kilka kawałków, czasem gotowa jest wydzierać nieszczęsnemu Franusiowi ostatni kawałeczek z rączki, więc popędzamy F.z Ciocią K."szybko F. pakuj całość do buzi... :) "....taka Matka ze mnie, żywiąca w duchu zdrowego odżywiania, że pożal się Boże.... 
Zje ta Moja Córka kilka tych niebiańskich kawałków i dzieękuję, bo ileż można...największego łakomczucha zemdli(takiego na niespełna 2 lata rzecz jasna, Ja pochłaniam 1,5 tabliczki i daję radę, ale wiadomo wyjątek potwierdzeniem reguły jest, tak? ;) ....




 
jak już wspomniałam ile ludków na planecie Naszej kochanej, tyle smaków tej rozkoszy Naszej.
Gorzka, orzechowa, z pieprzem, skórką cytryny,rozmarynem, miętą, chilli, z czym tam sobie Szanowni chcą.
Mnię osobiście wczoraj wzięło na eksperyment... wrzuciłam do gara truskawy 'odsąsiadkowe', niepryskane, samo dobro, dodałam cukier(pro zdrowotnie to melasę, miód, stewię i Mega zdrowaśno budjet), smażyłam, piankę zebrałam, odpoczywały w nocy. Rano wrzuciłam doń gorzką 'czecze', z firmy, która od brzdąca kojarzy mi się z widelcem-why? :/
myślałam, że Zuzia przełyk poparzy, takie gorące wpierdzielała...że mmmmmmm i poklepywała łapką brzuszek :)

Niby nic, zwykła czecze gorzka i truskawy, a "robi robotę"! ;)


  • Zdrowo jest? - jest! no pomijając cukier(ale dodając melasę, miód, stewię czy inne eko-bio-zdrowo i jest Mega zdrowo!) i w dodatku hand made ;)
  • Smacznie jest?- no kurna jest z przytupem! naleśniki poszły wszystkie, a i chlebek razowy (to pod zdrowo można podciągnąć) poszedł w szamę :)
  • Uczta dla oka jest?- no baaa, że jest! bo piekny lsniący, śmiejący się czekoladowy kolorek, że aarrrrrrrr, no i kąpiące się w nim(dżemiku tym czeczowym) delikatniusie truskawy- no CZAAAD!!!

 
Wymyśliłam, że wleję dżemen w foremki i bedzie domowe czecze a sumienie Matki czyste, że sklepowym szajsem Dzieciora nie pasie, foremek brak, wlałam na tackę i maczamy w niej co się da, od chrupków kukurydzianych po paluchy, a co :p  
Jak Małe zgłasz protest song, że nic, ale to nic do paszczy nie włoży co robić? Wystarczy 1.mały 'klik' pokrywki o słoika z 'czeczeszałem' a po kanapki ustawia się domownikowa kolejka, to łechce mnie po sercu, bo kucharz ze mnie żaden, więc jak zajadają aż uszy Im chcą odlecieć to jest dla Mnie WIelki CZAAAAAAD !!!!  
 Do tej Naszej dobroci czekoladowej można wrzucić wszystko. ja dałam truskawy, bo akurat miałam. Następnym razem spróbuję z mietą. i będzie "mam mietę na miętę ;) ", a może o czeko-melisce? relacje zdam, promisss.



"Jest trochę twarda, więc delikatnie odgryzasz kawałek, ciepło twych ust sprawia, że po chwili rozpływa się po otworze gębowym...gładzi podniebienie, drażni kubki smakowe, a Twój Mózg bezpamięci rozpływa się w rozkoszy....
....odgryzasz kolejny i kolejny i kolejny, aż ze smutkiem w oczach stwierdzasz the end...."


Napisz proszę, Jaki jest Twój jedzeniowy szał? 

pozdrawiamy czekobzikowo :p
 
Tekst pisany pod wpływem chwili czeczeszałowych odlotów... Wszelkie niedomówienia domówić, albo nie domawiać, bo może tak miało być? Może taki był koncept,żeby było inaczej...? kto wie ;) 

środa, 11 czerwca 2014

O rany! Matko szyjąca...

Matka Mojej Córki kocha rekodzielo!

Zazdrościła innym Matkom,że rękodziełują i odżałować nie mogła,że ma 2 lewe... wzięłam więc Ci Ja się za 'rękodziałania' i .....wytworzyła twora poddupowego dla Mojej Córki,bo toż to już 'stara d.'i siedzieć w foteliku do karmienia to już fee,fuuj,fotelik nagle zaczął parzyć Moją Córkę w dupal...? Dlategóż,otóż przedstawić mam zaszczyt Szanownym Czytaczom "poddupęę" tudzież "poddupkę" ;) tadaaam...
Zdjęcia robione 'na gorąco' jak tylko spod maszyny "poddupcia" wyszła,dlatego taki nieład panuje w tle...Czas 'kontemplowania jak toto stworzyć-1,5godz.do tego Babcia Gosia oberwała za? Siedzenie na kanapie...i wyszła:). 
Czas szycia- 30 min. :/ taaa ja też jestem w szoku,że Jaaa,że uszyłaa,że się nierozpadło,no czaad!!! :). to mocno prototypowe jest toto,bo pierwsze przestrzenne 'cudo' ( wcześniej firanki podwijałam z marnym efektem),bo postrzępione jest toto everywere,ale co tam( dla mnie toto, nie do ludzi idzie),bo tylko taki materiał nie rozpadał się w trakcie szycia i chciałam zobaczeć jak Zuu zareaguje na ' poddupkę'. Ogłaszam wszem i w obec,że Moja Córka 'toto' przyjęła i korzyszcze,aź miło :D

A teraz przedstawiam kolejny nabytek księgowy " Basię i bałagan". Książeczka kupiona w Kauflandzie,za złotych 15,za co ochrzan od Taty Z zebrałam...no mniejsza o to ;) wyd.egmont,autorki: Z.Stanecka,M.Oklejak.
a
Pozycja u Nas do poduchy,działa magicznie,ilustracje flamastrem i kredką a może farbą? niee,chyba jednak, flamaster,kredka i komputerm. Ale i tak No fajne są bo takie jakby spod dziecięcej rączki wyszły :) dla Matki czad! Dla Z czad! No po prostu czaad! ;) tekst lekki,łatwy, bez zbędnych opisów,prosto i przyjemnie dla Małego ucha. O tym,że mimo starań Basi ten nieszczęsny balagan  Jej nie opuszcza żadnego dnia,ale na zakończenie- słodka rozpusta, Mama pomaga Baśce i wspólnie w nagrodę pochłaniają kogel-mogel,no to mi sie podobuje:) 
Nie sadzilam,ale efekt po pierwszych 3.stronach "Basi"... ciiii :)
W kolejnym poście o puzzlach panny Z ;)
A tak prezentuje się poddupka z Z w czasie obiadu :)